piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 2


Po podłodze walały się moje i Adama ubrania, a obok mnie leżał nagi chłopak.
- AAA! Co ty tutaj do jasnej cholery robisz?
- Nie krzycz tak. O co ci... O cholera.
- No własnie. To wszystko przez ciebie.
- Przeze mnie? Dlaczego?
- Bo to ty jesteś nie wyżyty sexualnie.
- No dobra. Udawajmy że nic się nie stało, ok?
- No dobra. Ale za to robisz mi śniadanie.
- No dobrze. Wstał założył na siebie bokserki i zszedł do kuchni.

                                                       *Oczami Adama*
Postanowiłem że zrobię na śniadanie naleśniki z nutellą. Wziąłem wszystkie potrzebne składniki i zacząłem robić. Po około 30 minutach były już gotowe.
- Vicky rusz swój zacny tyłek i zejdź na śniadanie.
- Już schodzę. Po chwili była już na dole w mojej koszulce.
- Wyglądasz bardzo sexsownie w mojej bluzce.
- Dzięki i nie podlizuj się.
- Ja? No chyba sobie żartujesz. No dobra a teraz gdzie masz walizki to wezmę je już włożę do samochodu.
- O kurde!!!
- Nie mów że jeszcze się nie spakowałaś.
- Kompletnie o tym zapomniałam. Chodź mi pomóc.
- Jak zwykle. Pobiegliśmy szybko na górę i spakowaliśmy wszystkie ubrania. Po skończeniu pakowania Vicky zeszła zjeść zimne naleśniki a ja zanosiłem wszystkie jej walizki do samochodu. W sumie było ich 6.
- No dobra jesteś już gotowa?
- Tak! Krzyknęła i podeszła do mnie.
- Poczekaj muszę jeszcze zadzwonić do przyjaciółki dlaczego jej jeszcze nie ma.
*Rozmowa telefoniczna i z perspektywy Vicky*
- Słucham. Odezwał się głos w telefonie lecz to nie był głos mojej przyjaciółki.
- Jestem Vicky. Mogę wiedzieć z kim rozmawiam?
- Cześć. Ja jestem najlepszą przyjaciółką Alli. Czy podać ją ci? Jak to usłyszałam myślałam że zaraz zacznę ryczeć. Moja najlepsza przyjaciółka mnie okłamywała? Jak ona mogła?
- Nie dziękuje. Pa.
Rozłączyłam się i wróciłam do Adama. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
- Ej mała dlaczego płaczesz? Powiedział i zaczął całować mnie po głowie.
- Alli ma inną przyjaciółkę. Właśnie teraz z nią rozmawiałam. Myślałam że jesteśmy jak siostry. Ledwo co powiedziałam.
- Nie martw się wszystko się ułoży. Znajdziesz prawdziwą przyjaciółkę.
- Ja nie chce już nikogo poznawać. Ale ty mi tego nie zrobisz?
- Oczywiście że nie. Ulżyło mi jak to powiedział.
- No dobra chodźmy już do samochodu. Chłopak przytaknął i ruszyliśmy do samochodu. Jak dżentelmen Adam otworzył mi drzwi.
- Dziękuje. Uśmiechnęłam się jak najładniej mogłam. On odwzajemnił to. Na lotnisku byliśmy już po 28 minutach. Adam musiał dwa razy chodzić po moje walizki.
- Dlaczego one są takie ciężkie.
- Nie marudź. Mówiłam że ja też mogę wziąć ale się uparłeś. Chłopak nic nie odpowiedział. Chwilę poczekaliśmy i w głośnikach usłyszeliśmy głos kobiety jak powiedziała że mamy się już udać do samolotu. Weszłam do damolotu zajęłam miejsce przy oknie i zasnęłam. Poczułam jak ktoś mną szturcha.
- Wstawaj śpiąca królewną. jesteśmy już na miejscu.
- Już? To ile ja spałam?
- Jakieś 4 godziny, no dobra a teraz ruszał tyłeczek bo wychodzimy. Wstaliśmy i poszliśmy po nasze rzeczy. Ja wzięłam dwie walizki a Adam uparł się że wezmie moje cztery i swoją torbę. No cóż jak chciał no to niech cierpi. Poczułam wibrację telefonu. Wyjęłam go i przeczytałam wiadomość:
             Mama: Cześć Vicky jesteś już w Londynie? jak tak to napisz. Mama x.
              Ja: Tak już jestem. Jak będę w domu to zadzwonie. Kocham cię. x
Napisałam i schowała, telefon do kieszeni. Złapałam walizki za rączki i zaczęłam iść gdy nagle ktoś na mnie wpadł.
- Jak łazisz pokrako! Krzyknęłam.
- To ty na mnie wpadaś. Odpwiedział chłopak w loczkach.
- Tak najlepiej zwalać winę na innych?
- Ej no dobra uspokój się.
- Obwiniasz mnie że to ja na ciebie wpadłam chociaż tak nie było i karzesz mi się uspokoić?
- Dobra ja idę bo nie mam ochoty słuchać twoich krzyków.
- Odezwał się łamaga.
- Co?
- Vicky gdzieś ty była? Martwiłem się. Nagle pojawił sie Adam.
- Przepraszam ale ta łamaga na mnie wpadła. No dobra idziemy?
- Tak, daj te walizki. Oddałam mu je i szłam w stronę wyjścia. Przy wejściu wyminoł mnie mój przyjaciel i poszedł pokazać mi gdzie jest jego samochód. Po chwili już przy nim staliśmy. Samochód jak samochód był zwyczajny. Wsiadłam do niego i czekałam tylko aż Adam wsiądzie.
- Pomożesz znależć mi pracę?
- Nie martw się już ci załatwiłe.
- Na prawdę jaką?
- Pamiętasz jak...



----------------------------------------
Cześć! Kolejny rozdział już dodany. Nie podoba mi się ale obiecałam że dodam. Następne postaram się żeby były ciekawsze. Mam nadzieję że pojawi się chociaż 1 komentarz. Do zobaczenia. xxx

1 komentarz: