*Oczami Vicky.*
- Tak to był Harry Styles. Odpowiedział, a ja się zastanawiałam kto to jest.
- Nie znam go. Powiedział po chwili myślenia.
- Oj uwierz znasz. Harry to jest ten chłopak którego poznałaś na lotnisku. Po usłyszeniu tego nie mogłam uwierzyć. Ten chłopak z którym kiedy tylko go zobaczyłam zawszę się kłóciłam uratował mi życie? To nie możliwe. Adamowi musiało się coś pomylić.
- Że co? To nie prawda. Przecież widzieliśmy się dwa razy i za każdym razem doszło do kłótni. Musiałeś się pomylić.
- Vicky przecież wiem co widziałem. To on ci uratował życie. Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu.
*Rozmowa telefoniczna Adama.*
- Słucham. ...
- Tak, jestem w szpitalu u mojej przyjaciółki. ...
- Dobrze, zaraz będę. Do widzenia.
*Koniec rozmowy telefonicznej.*
- Wiesz co muszę już iść. Szef dzwonił i kazał mi przyjechać jak najszybciej. Nie długo przyjdę. Pa. Powiedział, dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Moje myśli znów wróciły do tematu z Harrym jak dobrze pamiętam imię. W życiu nie pomyślałabym że on byłby zdolny do uratowania mi życia. A może on to zrobił żeby było głośno o nim w gazetach? Nie wiem, ale znajdę go i wtedy się dowiem. Po chwili zmorzył mnie sen.
*Po dwóch godzinach.*
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Otworzyły się a za nimi ujrzałam mojego bohatera.
- Cześć. powiedział i lekko się uśmiechnął. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Gdy podszedł do mnie zza placów wyjął bukiet kwiatów i wręczył mi go.
- Cześć, a za co te kwiaty? I mam jedno pytanie a tak właściwie dwa pytania. Powiedziałam
- Przyniosłem kwiaty ponieważ chciałem być miły. Jak się czujesz?
- Dobrze. Mogę ci zadać dwa pytania. Chłopak z lokami chwilę się zastanowił i odpowiedział.
- Jakie masz pytania?
- Pierwsze czy ty mi uratowałeś życie, a drugie jeśli tak to dlaczego to zrobiłeś?
- Po pierwsze tak to ja, a po drugie no nie wiem bo chciałem żebyś przeżyła. Gdyby nie ja na pewno nie leżałabyś w szpitalu tylko w trumnie. Powiedział lekko zdenerwowany.
- Po co się od razu denerwujesz? Tylko chciałam się zapytać. Powiedziałam spokojne.
- Ja się w cale nie denerwuje. Przez ciebie zawsze dochodzi do kłótni! Zaczął krzyczeć.
- Przeze mnie? To ja zadałam dwa pytania a ty od razu zacząłeś się denerwować. Wiesz co lepiej będzie jak sobie stąd pójdziesz.
- Wiesz co masz rację. Powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. Miałam lekkie wyrzuty sumienia. On uratował mi życie a ja znowu zaczęłam się z nim kłócić. No trudno taka już jestem. Wzięłam laptopa o ręki i czytałam różne wiadomości napisane do mnie.
Ale miałaś farta. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Wracaj szybko do zdrowia.
I wiele innych podobnych wiadomości. Zdziwiłam się skąd tyle ludzi wie że miałam wypadku i dlaczego pisali o Harrym. Postanowiłam to sprawdzić. Poszperałam trochę w internecie i dowiedziałam się że on jest gwiazdą. Jet w zespole 'One Direction'. I jeszcze kilka wiadomości. Teraz mnie olśniło. Wiem dlaczego mnie uratował. Chciał żeby gazety pisały że wielka gwiazdeczka taka jak on uratowała życie normalnej dziewczynie. O nie. Ja na to nie pozwolę. Zobaczy że ze mną się nie zadziera.
--------------------------------------------------------
Dzięki za komentarze pd tamtym rozdziałem. Średnio podoba mi się ten rozdział. Następny rozdział pojawi się jak znajdą się tutaj 4 komentarze. Dacie radę? Mam nadzieję. Do zobaczenia.
Liczę na więcej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, przeczytałam tylko 4 i 5 ale bardzo mnie zaciekawiły.... ;^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na pierwszy rozdział http://my-life-wolud-suck-you.blogspot.com/
Pozdrawiam i przepraszam za spam ;>